blasku purpurowego światła. Przez otwarte okno widać szafirowe niebo usłane gwiazdami, a pośrodku stoi zjawa, jakiś geniusz muzyki, zielonego koloru i w jednej ręce trzyma lirę, a drugą wyciąga w stronę pianina, przy czym <page nr=169> oblana jest szafirowym światłem, płynącym przez otwarte okno z niebios, a u stóp jej kładzie się purpurowy blask bijący od skłębionych zjaw. Otóż dziś przychodzi mi ten portret od czasu do czasu na pamięć, ale bynajmniej mnie nie śmieszy. Kiedy słucham Appassionaty, to wydaje mi się, że to jest właśnie tak, że to na tym polega: purpurowy blask i szafirowe niebo, skłębione zjawy i natchnienie z lirą