Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
tym samym składzie, zaś przez Gburka - z trudem maskowanym wyrazem ulgi. Konrad pożegnał babcię i Aurelię pośrodku Rynku i pomaszerował dzielnie - mała, czarna, dumna figurka z torbą ogromnych rozmiarów - na dworzec kolejowy. A one dwie poszły sobie wolniutko na ukos przez Rynek, pod lawendowym niebem, w miłej ciszy i spokojnej pustce niedzielnego wieczoru.
Miasteczko kończyło świąteczny dzień. W oknach starych kamieniczek zapalały się już pierwsze światła, ukazując przechodniom wnętrza tapetowanych salonów z wieloramiennymi żyrandolami oraz skromne kuchenki z gołą żarówką czy słabo oświetlone nocnymi lampkami pokoiki dziecięce. Z parterowych okien jednego z domków popłynął apetyczny zapach białej kiełbasy czosnkowej, którą ktoś
tym samym składzie, zaś przez Gburka - z trudem maskowanym wyrazem ulgi. Konrad pożegnał babcię i Aurelię pośrodku Rynku i pomaszerował dzielnie - mała, czarna, dumna figurka z torbą ogromnych rozmiarów - na dworzec kolejowy. A one dwie poszły sobie wolniutko na ukos przez Rynek, pod lawendowym niebem, w miłej ciszy i spokojnej pustce niedzielnego wieczoru.<br>Miasteczko kończyło świąteczny dzień. W oknach starych kamieniczek zapalały się już pierwsze światła, ukazując przechodniom wnętrza tapetowanych salonów z wieloramiennymi żyrandolami oraz skromne kuchenki z gołą żarówką czy słabo oświetlone nocnymi lampkami pokoiki dziecięce. Z parterowych okien jednego z domków popłynął apetyczny zapach białej kiełbasy czosnkowej, którą ktoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego