mrozu, chmury partiami białe jak len, jeden obłok różowy, może kremowy, bardzo wysoko, wiatr go nie sięgał, spokój i cisza. Ktoś mądry i skromny powie już niedługo, że szczęście to spokój - przeczuł Jassmont - szkoda, że nie ja. Słońce przechadzało się ponad dachami jak dobry gospodarz, szło na pogańską stronę, nad puszczę. Pewnie przyzłociło wierzchołki drzew i nieco rozpuściło mokrą zieleń w miedzianych promieniach. Na ziemi zmory, Szyc, wojna i demony.<br>Róża swoim zwyczajem zmieniła temat: - Słyszałeś o Łotyszach, rozmawiałam z Konstantym, on mówił, że to ochotnicy, ale porządne chłopy, można się z nimi dogadać.<br>- Skąd ci przyszli Łotysze do głowy?<br>- Dla