i serdecznie.<br>Zatoczyły się tak aż do kuchni, śmiejąc się i wykrzykując, a chłopiec, zdumiony, szedł za nimi. Teraz został jej przedstawiony (syn Józefiny Bitner! - ho, ho! Świetna była jako Rachela w Weselu) i wszyscy troje zasiedli za solidnym, dużym stołem. Gabrysia, nalewając gościom chłodnego soku do błękitnych kubków, krając puszyste ciasto, przyglądała się przede wszystkim dziewczynie.<br>Biedaczka, strasznie zmizerniała. Biedny, biedny dzieciak. Buzia jej się wyciągnęła, nabrała wyrazu goryczy i roztargnienia zarazem, oczy lekko zapadły i posmutniały. Ale przecież była to wciąż ta sama, towarzyska, złakniona uczucia Geniusia, która przed laty zaczęła przychodzić na obiadki do nieznajomych mieszkańców ulicy Roosevelta