ze sto razy. - I zacząłem jej wyliczać same takie, na które<br>mnie matka między ludźmi po kryjomu przepychała, a często wbrew ojcu: -<br>Na Wrzosie byłem, na Kurierze carskim, na Pani Walewskiej...<br> - To opowiesz mi kiedyś. Pójdziemy gdzieś na łąki i będziesz mi<br>opowiadał, chcesz?<br> - Nawet na Błękitnym Aniele byłem. - Ta pycha mnie coraz bardziej<br>rozpierała i byłbym jej dalej same takie wymieniał, gdy nieoczekiwanie<br>wyszła z domu babka, a zobaczywszy Sulkę, krzyknęła:<br> - A poszła ty! W Imię Ojca i Syna. - I powsiadła też na mnie: - Chodź<br>tu, Pietrek, do domu. Nie gadaj z tą bezwstydnicą. Mają z nią Szmule,<br>oj, mają