Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
imprezy; zamknęłam bar, ale ta dziewczyna miała urodziny albo imieniny, więc z flaszkami przenieśliśmy się na parking do busa. Była chyba czwarta i ten, na którego mówili Ucho, puścił kasetę ze starymi kawałkami Stonesów. Był jakiś dramat potem, Jac przyszedł - kiedy przeszedł? - i żądał, żebym wysiadła, a oni coś mu pyskowali i chyba Jac przyłożył temu małemu blondynkowi, a ja darłam się na cały parking, na całą ulicę, żeby mnie nie ciągnął do domu jak psa. To wtedy wychylił się z okna jakiś sąsiad i groził, że wezwie policję. Co mu powiedziałam? Jeb swoją matkę? Chyba tak, bo to najczęściej mówię
imprezy; zamknęłam bar, ale ta dziewczyna miała urodziny albo imieniny, więc z flaszkami przenieśliśmy się na parking do busa. Była chyba czwarta i ten, na którego mówili Ucho, puścił kasetę ze starymi kawałkami Stonesów. Był jakiś dramat potem, Jac przyszedł - kiedy przeszedł? - i żądał, żebym wysiadła, a oni coś mu pyskowali i chyba Jac przyłożył temu małemu blondynkowi, a ja darłam się na cały parking, na całą ulicę, żeby mnie nie ciągnął do domu jak psa. To wtedy wychylił się z okna jakiś sąsiad i groził, że wezwie policję. Co mu powiedziałam? Jeb swoją matkę? Chyba tak, bo to najczęściej mówię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego