Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
prędzej by ją dostał.
Tak się tu zawsze działo, taki był genius loci.
Jeśli ktokolwiek o cokolwiek się dopominał, zawsze budził
podejrzenia.
Sam o tym zapomniałem na nieszczęście, gdyż wieść o przepustce, możliwości
uzyskania przepustki, całkiem zawróciła mi w głowie.
Toteż uświadomiono mi kategorycznie, że non sum dignus.
Wolałem nie pytać, dlaczego.
Ponieważ poniewczasie ścierpłem na myśl, że jestem podejrzany o
mordercze instynkty, którym sam dałem wyraz wobec dwóch anielic w
perukach, dwojga świadków, na swoje nieszczęście i zgubę.
Jarząbek wrócił w niecały tydzień, a wrócił w glorii.
Wyściskał mnie, wycałował.
Nosiło go po korytarzach i salach, nie krępował się śpiewać
prędzej by ją dostał.<br> Tak się tu zawsze działo, taki był genius loci.<br> Jeśli ktokolwiek o cokolwiek się dopominał, zawsze budził<br>podejrzenia.<br> Sam o tym zapomniałem na nieszczęście, gdyż wieść o przepustce, możliwości <br>uzyskania przepustki, całkiem zawróciła mi w głowie.<br> Toteż uświadomiono mi kategorycznie, że non sum dignus.<br> Wolałem nie pytać, dlaczego.<br> Ponieważ poniewczasie ścierpłem na myśl, że jestem podejrzany o<br>mordercze instynkty, którym sam dałem wyraz wobec dwóch anielic w<br>perukach, dwojga świadków, na swoje nieszczęście i zgubę.<br> Jarząbek wrócił w niecały tydzień, a wrócił w glorii.<br> Wyściskał mnie, wycałował.<br> Nosiło go po korytarzach i salach, nie krępował się śpiewać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego