Oczywiście Mimi! - zawołała z radością pani Szafrańska, a Zuzanna wybuchnęła płaczem. <br>Długo nie mogła się uspokoić. Oni jej nie przeszkadzali, ani ten siwy pan, ani śpiewaczka. A potem do pokoju weszła kobieta, którą Zuzanna już znała. Kobieta nic nie mówiła, patrzyła tylko na Zuzannę oczyma pełnymi łez. Nie musiała ją pytać o tego psa Eryka, zrozumiała, że to był podstęp. Ale nie miała o to żalu do tej pani o smutnej twarzy. Było jej przykro, że ta pani jest taka smutna. Nie zastanawiała się, czy wierzy w to wszystko, co jej powiedziano. Gdzieś wewnątrz czuła, że ci ludzie nie kłamią. Po