sygnalizowania przybycia. Drzwi otworzył wysoki młody mężczyzna o pociągłej, jasnej twarzy albinosa, przez chwilę wpatrywał się, jakby zmieszany, w stojącego na przodzie Żaboklickiego, jak człowiek, który widział kogoś raz <page nr=73> tylko i gwałtownie usiłuje sobie teraz przypomnieć gdzie i kiedy. Ale podjąwszy wyciągniętą dłoń gościa, rozjaśnił się nagle:<br>- Aha. - Teraz spojrzał pytająco na Jerzego.<br>- Kolega z konspiracji, też pisze... - wyjaśnił szeptem Żaboklicki ku przerażeniu Jerzego. W pokoju z zapuszczonymi roletami siedziało parę osób. Żaboklicki witał je głębokimi ukłonami. Kilkakrotnie wymawiał swoje nazwisko i w tych okazjach szybko zwracał się do Jerzego, powtarzając prezentację z progu mieszkania, jakby chciał zatuszować coś niemiłego, wiążącego