cielęce emocje. Ona wyzwoliła te wspomnienia. Uśmiechałam się. Ciągle jeszcze pamiętam jej nogi, chude jak patyki, sterczące spod granatowej sukienki. To było już tak dawno. Pamiętam też chłopca, w którym się obie kochałyśmy, już w liceum. Był taki - Tomuś...<br>- Czy twój mąż ma na imię Tomek?<br>- Tomek? Dlaczego? - wielki, niebieski pytajnik, ależ ona ma oczy. - Ach! - olśnienie. - Nie, no coś ty. Rozstaliśmy się na studiach. Tomuś teraz waży chyba ze sto trzydzieści kilo. Też pracuje w Wawie.<br>Patrzyłam, jak na jej ustach co chwilę pojawia się uśmiech, a potem zaczynają się poruszać szybciej, i jeszcze szybciej, dotykają kieliszka i zostawiają na