obejmujące wydawało się pani Barbarze jego życie, to jednak żył on więcej niż jednym życiem, żył dwoma i obu im oddawał się pełną piersią; wszystek poświęcał się miłości i wszystek poświęcał się pracy. I jeżeli prowadzał panią Barbarę na pole, i zwierzał się jej z rolniczych kłopotów i projektów, i pytał: "Jak myślisz?" to nie dlatego, że chciał zasięgnąć jej rady i nie, że pochwalić się pragnął swoim działaniem, ale że wszystko było dla niego nie zakończone, nie dokonane, gdy ona nie spojrzała, nie usłyszała. A jeżeli w nocy zdyszany spoczywał u jej boku i zasypiał już, i raptem budził się