na komendę, wychyliły się z głębin foteli, zwrócone w jego stronę.<br>- Czy możliwe? - wycedził mister Marlington, i w głosie jego zabrzmiało zdziwienie. - Czyż nie odwiedziła pana dziś rano delegacja miasta żydowskiego?<br>Fotel mistera Dawida wydał zdławiony okrzyk torturowanych sprężyn.<br>Mister Marlington, niewidoczny w obłokach spowijającego go dymu, jak masywna, stukilowa pytia, ciągnął spokojnie dalej:<br>- Jakeśmy to przed chwilą ustalili, każdy z nas pięciu, o jednej i tej samej godzinie, to jest mniej więcej około godziny dziewiątej rano, odebrał wizytę dwóch delegatów miasta żydowskiego z jedną i tą samą propozycją. Delegaci poinformowali nas, że dwóch spośród nich udało się do pana, jako