Maine. Prosty był ten śpiew. <br>Madrygał, dawniej z wtórowaniem wioli <br>Nucony pannom w pięknej porze roku, <br>Brzmiał po raz pierwszy na odwrót. To wszystko. <br><br> 715<br>Minie zima <br><br>Maszerujące żydowskie dziewczęta <br>Jedyną radość zemsty wyraziły. <br>Tak, wkrótce nocą żurawie pogonią, <br>Śnieg suchy ranić nie będzie już ręki. <br> 720<br>Tak, u strumienia, różowy jak usta, <br>Kamyk na żwirach zachrzęści pod stopą. <br><br>Przyjdzie wiosna <br><br>Tak, zielnym sokiem wzbiorą tulipany <br>I chrabąszcz hucząc o szybę uderzy. <br> 725<br>Tak, narzeczony splecie narzeczonej <br>Wieniec na czoło z młodych liści dębu. <br><br>Będzie na nas <br><br>Na nas, bo teraz my jesteśmy jedno. <br>Kość, mięso, nerwy są nasze, nie moje