z wyobraźni, z natchnienia. Każdą następną rzeźbę robić tak, jakbym robił pierwszą rzeźbę w życiu.<br><br>Po śmierci Ojca został niepisany testament, że jego rzeźby nie mogą opuszczać galerii, mają tu być zawsze. Jego wola blokowała przez długi czas organizowanie wystaw. Właściwie, paradoksalnie, katastrofa, która zdarzyła się w galerii w 1990 r., kiedy z powodu wilgoci zapadła się podłoga, pomogła mi podjąć decyzję o wywiezieniu rzeźb. Z pomocą przyszła wtedy przyjaciółka rodziny, Michel Kokosowski, przedstawicielka francuskiego Ministerstwa Kultury, która załatwiła fundusze na remont z francuskiego ministerstwa. Za jej sprawą rzeźby Ojca zaczęły podróżować po Polsce i za granicę..<br><br>Kiedy uchwyciłem szkicowo całość