Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
od poprzedniego DO KOŃCA ICH UMIŁOWAŁ. Dochodzi godzina osiemnasta. Sprawdzasz to na swoim zegarku. Naraz jakby więcej ludzi. Idą w stronę bazyliki, spieszą się na wieczorną Mszę. Co chwila przystajesz, bo ktoś przecina ci drogę, więc zatrzymujesz się i przepuszczasz, nie chcąc odejść od krawężnika bo to popsułoby ci dokładną rachubę i zabawę. Postanowiłeś doliczyć aż do wylotu ulicy i z powrotem, do punktu wyjścia przy dawnym kolegium jezuickim. W tę stronę, co skrzyżowania, pod bazyliką, było sto dwadzieścia jeden kroków, a więc tyle samo, co zawsze. Idziesz dalej prosto, przechodząc na druga stronę skrzyżowania, idziesz jak gdyby nigdy nic, jakby
od poprzedniego DO KOŃCA ICH UMIŁOWAŁ. Dochodzi godzina osiemnasta. Sprawdzasz to na swoim zegarku. Naraz jakby więcej ludzi. Idą w stronę bazyliki, spieszą się na wieczorną Mszę. Co chwila przystajesz, bo ktoś przecina ci drogę, więc zatrzymujesz się i przepuszczasz, nie chcąc odejść od krawężnika bo to popsułoby ci dokładną rachubę i zabawę. Postanowiłeś doliczyć aż do wylotu ulicy i z powrotem, do punktu wyjścia przy dawnym kolegium jezuickim. W tę stronę, co skrzyżowania, pod bazyliką, było sto dwadzieścia jeden kroków, a więc tyle samo, co zawsze. Idziesz dalej prosto, przechodząc na druga stronę skrzyżowania, idziesz jak gdyby nigdy nic, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego