Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
że w pojedynku. To był jeden człowiek, konno, zbrojno. Pchnięciem miecza ubił, a bardzo pewnym, wielkiej wymagającym wprawy. W twarz. Między nos a oko.
- Gdzie?
- Ćwierć mili za Strzelinem. Wracał był pan Bart z gościny u sąsiada.
- Sam? Bez ludzi?
- Tak jeździł. Nie miał wrogów.
- Wieczne odpoczywanie - zamruczał ksiądz Granciszek - racz mu dać, Panie. A światłość...
- Nie miał wrogów - powtórzył, przerywając modły, Horn. - Ale podejrzani są?
Kunad Neudeck podjechał bliżej wozu, z wyraźnym zainteresowaniem przyjrzał się biustowi Doroty Faber. Kurtyzana obdarzyła go ślicznym uśmiechem. Eustachy von Rochow też podjechał. I też wyszczerzył zęby. Reynevan był bardzo rad. Bo na niego nie
że w pojedynku. To był jeden człowiek, konno, zbrojno. Pchnięciem miecza ubił, a bardzo pewnym, wielkiej wymagającym wprawy. W twarz. Między nos a oko. <br>- Gdzie? <br>- Ćwierć mili za Strzelinem. Wracał był pan Bart z gościny u sąsiada. <br>- Sam? Bez ludzi? <br>- Tak jeździł. Nie miał wrogów. <br>- Wieczne odpoczywanie - zamruczał ksiądz Granciszek - racz mu dać, Panie. A światłość... <br>- Nie miał wrogów - powtórzył, przerywając modły, Horn. - Ale podejrzani są? <br>Kunad Neudeck podjechał bliżej wozu, z wyraźnym zainteresowaniem przyjrzał się biustowi Doroty Faber. Kurtyzana obdarzyła go ślicznym uśmiechem. Eustachy von Rochow też podjechał. I też wyszczerzył zęby. Reynevan był bardzo rad. Bo na niego nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego