wyszeptał nareszcie.<br>- No! To ja będę pytał ciebie, bracie, ciebie! - Nagle Zygmunt się uspokoił. - Zameldowałem. Wyewakuowałem stamtąd, co było, wiesz, a potem zameldowałem.<br>- Co?<br>- Zameldowałem Junoszy.<br>- Jak to? Jak to? - idiotycznie dopytywał się Jerzy.<br>- A tak. Nie miałem czasu nawet do niego wrócić, bo już czekała na mnie ta cholerna radiostacja - ręką machnął za siebie, gdzie oświetloną szparą, jak stado polnych koników, wyskakiwały cykady krótkich dźwięków - to zadzwoniłem. Zadzwoniłem - powtórzył.<br>- Przez telefon? - Jerzy bełkotał jak ogłupiały.<br>- A co? No, niedokładnie, ale powiedziałem: to nie było tak z tym lokalem, szczegóły podam jutro, wszystko odzyskałem.<br>- Wszystko?<br>- No, bo przecież oddamy to, cośmy