Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
sobie coś przypomnieć.
Skrzypnęła furtka.
Pierwszy szedł Zygmunt. Za nim, z niewielką teczką, wysoki, postawny mężczyzna, którego bary kryły jakiegoś niepozornego trzeciego człowieka. Radiostacja miała grać w ich domu.
Zygmunt był dziwny. Zdenerwowany, milkliwy, spieszący się jakoś bez sensu. Wyglądało na to, że uważa się za komendanta stacji, tak pędził radiotelegrafistę, instalował mu antenę w rogu pokoju, wyrzucił ją potem za okno, mówiąc: "To willa, nikt nic nie zobaczy, tylko się nie grzebać..."
Wysoki Jaś, do którego telegrafista mówił służbowo: "Panie kapitanie", przyglądał się Zygmuntowi z kpiną w oczach.
"Jak Bozię, wygląda, jakby się bał" - zdumiewał się Jerzy zachowaniem kolegi. Ale
sobie coś przypomnieć.<br>Skrzypnęła furtka.<br>Pierwszy szedł Zygmunt. Za nim, z niewielką teczką, wysoki, postawny mężczyzna, którego bary kryły jakiegoś niepozornego trzeciego człowieka. Radiostacja miała grać w ich domu.<br>Zygmunt był dziwny. Zdenerwowany, milkliwy, spieszący się jakoś bez sensu. Wyglądało na to, że uważa się za komendanta stacji, tak pędził radiotelegrafistę, instalował mu antenę w rogu pokoju, wyrzucił ją potem za okno, mówiąc: "To willa, nikt nic nie zobaczy, tylko się nie grzebać..."<br>Wysoki Jaś, do którego telegrafista mówił służbowo: "Panie kapitanie", przyglądał się Zygmuntowi z kpiną w oczach.<br>"Jak Bozię, wygląda, jakby się bał" - zdumiewał się Jerzy zachowaniem kolegi. Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego