Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
ideologii i gotów bym z nim walczyć do upadłego, ale nie śmiem uważać, że jest czyimkolwiek agentem.
Zacząłem bąkać w wielkiej konfuzji: - Nie wiem, co mi strzeliło do głowy...
Tak tylko powiedziałem...
Wie pan, sobie a muzom.
Nie trzeba przywiązywać do tego wagi.
Pytał pan, czym się zajmuję.
Jestem reporterem radiowym.
Trybun i książę wymienili szybkie spojrzenie.
Nie rozumiałem, co się za nim kryło, ale wnet miałem się przekonać.
Muskając wąsa książę zajrzał mi w oczy niemal tak, jak damie na balu pod maseczkę, aby stwierdzić, co to za filutka.
- Tak się składa, bracie, że akurat znam inkryminowanego jegomościa, to znaczy
ideologii i gotów bym z nim walczyć do upadłego, ale nie śmiem uważać, że jest czyimkolwiek agentem.<br>Zacząłem bąkać w wielkiej konfuzji: - Nie wiem, co mi strzeliło do głowy...<br>Tak tylko powiedziałem...<br>Wie pan, sobie a muzom.<br>Nie trzeba przywiązywać do tego wagi.<br>Pytał pan, czym się zajmuję.<br>Jestem reporterem radiowym.<br>Trybun i książę wymienili szybkie spojrzenie.<br>Nie rozumiałem, co się za nim kryło, ale wnet miałem się przekonać.<br>Muskając wąsa książę zajrzał mi w oczy niemal tak, jak damie na balu pod maseczkę, aby stwierdzić, co to za filutka.<br>- Tak się składa, bracie, że akurat znam inkryminowanego jegomościa, to znaczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego