której mieszkał szewc, pan Morawski. Otóż syn jego, Felek, stał się moim pierwszym przyjacielem. Była to więc piękna przyjaźń ponad przedziałami społecznymi. Kiedy pod naszymi oknami rozlegał się z ulicy ostry głos Felka: "Remeek", wybiegałem w euforii, bo wiedziałem, że czeka mnie świetna, towarzyska zabawa. Należały do niej między innymi rajdy z fajerką na drucie. Dzieci z tak zwanych "dobrych domów" popędzały drewniane, zakupione w sklepach z zabawkami, kółka przy pomocy drewnianych pałeczek. Natomiast dziecięcy proletariat pchał na specjalnie spreparowanym, długim drucie fajerkę kuchenną. Drut był na końcu wygięty w haczyk, który obejmował fajerkę i nadawał jej odpowiednie przyśpieszenie, ślizgając się