Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Olszewski. - Ostatnio co prawda mieliśmy tam zabójstwo; pięciu bezdomnych zrobiło sobie libację, przysnęli, jeden drugiego szturchnął, a że tamten miał jakieś koszmarne sny, wyjął nóż, chlasnął na oślep i rano obudził się obok trupa. To jednak był wyjątek, zdarzają się całe miesiące bez interwencji.

Właściciela działki przy ul. Bogumińskiej od rana krew zalewa ze złości: - Wannę z ogródka ukradli, chociaż była zacementowana. Wszystko co z metalu ginie natychmiast: siatki, kratki; złomiarze cholerni. Pierwszy walczyłem z zarządem, żeby im prądu nie wyłączali na zimę, ale teraz bym ich po schroniskach rozparcelował.
- Za drzewem pójść do lasu popatrzeć, to tak. Złom też, czemu
Olszewski. - Ostatnio co prawda mieliśmy tam zabójstwo; pięciu bezdomnych zrobiło sobie libację, przysnęli, jeden drugiego szturchnął, a że tamten miał jakieś koszmarne sny, wyjął nóż, chlasnął na oślep i rano obudził się obok trupa. To jednak był wyjątek, zdarzają się całe miesiące bez interwencji.<br><br>Właściciela działki przy ul. Bogumińskiej od rana krew zalewa ze złości: - Wannę z ogródka ukradli, chociaż była zacementowana. Wszystko co z metalu ginie natychmiast: siatki, kratki; &lt;orig&gt;złomiarze&lt;/&gt; cholerni. Pierwszy walczyłem z zarządem, żeby im prądu nie wyłączali na zimę, ale teraz bym ich po schroniskach rozparcelował.<br>- Za drzewem pójść do lasu popatrzeć, to tak. Złom też, czemu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego