Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
na puchlinę wodną. Na pierwszym planie mamy czujnego doktora analizującego pod światło, oszczędne, jak to zazwyczaj u Holendrów, trochę gotyckie, urynę w baloniastym szklanym naczyniu. Szczególne skupienie widać w ściągnięciu podbródka, fałdzie zadumy na czole. Skupienie służy ocenie barwy płynu. Nie jest dobrze, dokładnie taką barwę miała jego uryna tego ranka. Nie zaciekawiła go przyczyna, bo i co to da, ale zastanowiła powtarzalność zjawiska. Z miednicy wylał wodę, w której niedawno myła się Róża, ta woda miała jej zapach. Poszło, ciemna otchłań przełknęła. Gdy powrócił do ciepłej kuchni, Róża, klęcząc, podsuwała Spinozie serwisowy talerzyk z mlekiem. Jak na te dni, jak
na puchlinę wodną. Na pierwszym planie mamy czujnego doktora analizującego pod światło, oszczędne, jak to zazwyczaj u Holendrów, trochę gotyckie, urynę w baloniastym szklanym naczyniu. Szczególne skupienie widać w ściągnięciu podbródka, fałdzie zadumy na czole. Skupienie służy ocenie barwy płynu. Nie jest dobrze, dokładnie taką barwę miała jego uryna tego ranka. Nie zaciekawiła go przyczyna, bo i co to da, ale zastanowiła powtarzalność zjawiska. Z miednicy wylał wodę, w której niedawno myła się Róża, ta woda miała jej zapach. Poszło, ciemna otchłań przełknęła. Gdy powrócił do ciepłej kuchni, Róża, klęcząc, podsuwała Spinozie serwisowy talerzyk z mlekiem. Jak na te dni, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego