na wszystko, byle tylko nie pozabijali się, bo do biurokracji ubezpieczeniowej też nie miał głowy i chciał jej uniknąć.<br>Pewnego dnia Wiesław N., bez żadnej wcześniejszej zapowiedzi, nie przyszedł do szkoły. W domu też go nie było. Rodzice, z którymi mieszkał, nie potrafili powiedzieć, co się z synem stało. Tego ranka, jak zawsze, zapakował kanapki do plecaka turystycznego i wyszedł, prawdopodobnie na lekcje.<br><q>- Skoro wziął plecak, to może gdzieś wyjechał?</> - zastanawiali się policjanci, powiadomieni o zniknięciu 32-letniego Wiesława N. Okazało się jednak, że używał plecaka codziennie zamiast teczki, taki miał nawyk z czasów studenckich.<br>W przygranicznym miasteczku T. zniknąć można