Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
powiedział zza moich pleców. - Słyszy mnie pan?
Przestałem oddychać.
Wyschła trawa szeleściła pod podeszwami jego pantofli. Podszedł od strony kierowcy, nacisnął klamkę; zamek ustąpił. Zmienił zamiar, nie otworzył drzwi. Przez wybitą szybę sięgnął ręką do mojej szyi, szukał pulsu.
Chwyciłem go za przedramię, pociągnąłem je w dół i złamałem o rant okna. Kości ramieniowa i strzałkowa trzasnęły jak suche patyki.
Z wysiłku poczerniało mi w oczach. Puściłem go, odepchnąłem i chwiejnie wygramoliłem się z auta.
Zajęło mi chwilę, żeby przyjść do siebie. Tajniak zdrową ręką przyciskał ramię do boku i wymiotował na trawę.
To był dobry pomysł, na czasie. Zgiąłem się
powiedział zza moich pleców. - Słyszy mnie pan?<br>Przestałem oddychać. <br>Wyschła trawa szeleściła pod podeszwami jego pantofli. Podszedł od strony kierowcy, nacisnął klamkę; zamek ustąpił. Zmienił zamiar, nie otworzył drzwi. Przez wybitą szybę sięgnął ręką do mojej szyi, szukał pulsu. <br>Chwyciłem go za przedramię, pociągnąłem je w dół i złamałem o rant okna. Kości ramieniowa i strzałkowa trzasnęły jak suche patyki.<br>Z wysiłku poczerniało mi w oczach. Puściłem go, odepchnąłem i chwiejnie wygramoliłem się z auta. <br>Zajęło mi chwilę, żeby przyjść do siebie. Tajniak zdrową ręką przyciskał ramię do boku i wymiotował na trawę. <br>To był dobry pomysł, na czasie. Zgiąłem się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego