mi pozostali. <br>Przybliżył lampę: to był krzyżyk, który po zerwaniu odebrała Michałowi; smyczek, ofiarowany jej przez Sarasatego, lok zmarłego Kaziuczka, fotografia zaręczynowa Władysia. <br>- Godzinami siedzę i patrzę na tych zdrajców. Serce krwią się oblewa... I żeby chociaż które z wnuków przyszło, zbliżyło się, pogłaskało po głowie! Nie! patrzą jak na raroga, jak na starego człowieka... Ach, starość!!! <page nr=97><br>Następnego dnia Władysław zabrał matkę do Ostii. Strada lśniła czarno od rosy, w powietrzu była woń ostów, Tybru i benzyny - Róża promieniała. Zawsze, ilekroć ktoś dopomógł jej do wydźwignięcia się z gniewu, życie cieszyło ją jak gdyby darowane na nowo, na nowo pełne nadziei