Babki udaremnił jego zamiary:<br>- Chodź tu, nieudałota, co tam badziasz się za węgłami? W kuchni za stołem siedział pan Maciejko w rozpiętym mundurze. Przed nim stała już karafeczka nalewki smorodinowej, jeszcze nie tknięta, zaledwie pieszczona nieśmiałym spojrzeniem.<br>- Gdzie ty, przeklęty, podziałeś rower pana Kękusia?<br>- Ja? - zdziwił się niewinny Polek.<br>- Ty, rarogu ty...<br>- Ja? - beznadziejnie spróbował powtórzyć ten sam chwyt retardacyjny.<br>- Ty, ty, bo zaraz wezmę koczergę, to przypomnisz.<br>- Ja nie brałem.<br>- A kto, może Duch Święty, nie przymierzając?<br>- Co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się posterunkowy. <br>- Przyznaj się lepiej od razu, bo będą nieprzyjemności, że tak powiem. Widzieli ciebie na rowerze