Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
nich stały dwie skrzyżowane belki.
Żołnierze otaczali szafot poczwórnym kordonem, obstawili też wiodące ku brzegowi placu przejście, dzielące tłum na dwie części. Tym szpalerem nadejdą skazańcy.
Na pomoście już czekali kaci. Wysocy, barczyści, każdy z wyłupionym lewym okiem i spiłowanymi w ostre szpice zębami. Rozpalili na środku pomostu małe ognisko, raz po raz dorzucali do niego różne substancje. Dym, który wąskim, acz dziwnie spokojnym jak na tak wietrzną pogodę strumykiem ciekł w górę, co chwila zmieniał barwę - od czarnej, przez zieloną i czerwoną, po białą.
Dawało się poznać, że są mistrzami w swym fachu. Szybko rozstawili wszystkie machiny i narzędzia. Ćwieki
nich stały dwie skrzyżowane belki.<br>Żołnierze otaczali szafot poczwórnym kordonem, obstawili też wiodące ku brzegowi placu przejście, dzielące tłum na dwie części. Tym szpalerem nadejdą skazańcy.<br>Na pomoście już czekali kaci. Wysocy, barczyści, każdy z wyłupionym lewym okiem i spiłowanymi w ostre szpice zębami. Rozpalili na środku pomostu małe ognisko, raz po raz dorzucali do niego różne substancje. Dym, który wąskim, acz dziwnie spokojnym jak na tak wietrzną pogodę strumykiem ciekł w górę, co chwila zmieniał barwę - od czarnej, przez zieloną i czerwoną, po białą.<br>Dawało się poznać, że są mistrzami w swym fachu. Szybko rozstawili wszystkie machiny i narzędzia. Ćwieki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego