totalnie marginalizowane. Cały czas prorokuje się, co złego może spotkać Polskę z rąk integrystów katolickich, nie dając jakiejkolwiek racjonalnej przesłanki dla takiego sądu, poza prywatnymi obsesjami, nie zwracając przy tym uwagi na realne zagrożenia, jakie grozi Kościołowi ze strony chociażby radykalnych postmodernistów.<br><br> Środowisko tak zwanego katolicyzmu otwartego ma kłopoty z realną oceną rzeczywistości, ustaleniem rzeczywistej hierarchii nadziei i zagrożeń dla chrześcijaństwa. Nic dziwnego, że ma trudności z podjęciem dyskusji z takimi ludźmi, jak Michalski, Lisicki czy z Frondą, Debatą. Bo nie jest prawdziwą dyskusją zgryźliwa uwaga, kpina czy lekceważący felieton. To też o czymś świadczy, bo my dyskutujemy z nimi ostro