Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Pamiętnik Literacki
Nr: 11
Miejsce wydania: Londyn
Rok: 1987
już nie wracać do tego przedmiotu. Niech ją pan sobie według swego gustu przerobi lub ogłosi pod swoim nazwiskiem". Z trudem tylko uczniowie odwiedli Małeckiego od tego zamiaru. Posłyszawszy ten nieznany szczegół, Lechoń natychmiast pożegnał nas i wyszedł na miasto. "Muszę im rzucać od czasu do czasu takie ochłapy, powiedział reb, aby się ich pozbyć. Kiedy posłyszą coś takiego, zaraz pędzą o tym trąbić na mieście". Następnego dnia przechodziłem w południe koło Ziemianki. Dzień był letni, i główni małoziemianie z Boyem, Słonimskim i Franzem Fischerem zasiadali w ogródku przy okrągłym stole. W moich oczach do ogródka wszedł Lechoń i nie zdążywszy
już nie wracać do tego przedmiotu. Niech ją pan sobie według swego gustu przerobi lub ogłosi pod swoim nazwiskiem". Z trudem tylko uczniowie odwiedli Małeckiego od tego zamiaru. Posłyszawszy ten nieznany szczegół, Lechoń natychmiast pożegnał nas i wyszedł na miasto. "Muszę im rzucać od czasu do czasu takie ochłapy, powiedział <orig>reb</>, aby się ich pozbyć. Kiedy posłyszą coś takiego, zaraz pędzą o tym trąbić na mieście". Następnego dnia przechodziłem w południe koło Ziemianki. Dzień był letni, i główni <orig>małoziemianie</> z Boyem, Słonimskim i Franzem Fischerem zasiadali w ogródku przy okrągłym stole. W moich oczach do ogródka wszedł Lechoń i nie zdążywszy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego