sześćdziesiątych w Paryżu, które były<br>okresem wyjątkowym we Francji dla tego dzieła sztuki. Że wymienię<br>chociażby tylko Savignaca. Jego wielkie afisze karykaturalne dziś utonęły w morzu<br>ogromnych, kolorowych reklam-fotografii, do tego jeszcze zapchanych<br>fatalnym liternictwem, bez cienia inwencji artystycznej. Savignac umiał<br>w brutalnym skrócie rysunkowym zestawieniem kilku barw przekazywać<br>reklamę dowolnej treści: mleka, aut, wina czy ułatwień kolejowych.<br>Wchodziliśmy do metra, szukając coraz to nowej zabawy: krowy się<br>śmiały, panowie w melonikach pili wino, wrastając w głąb butelek, a<br>drobniutkie auto krzycząco czerwone, umieszczone na szczycie spiczastej<br>zielonej góry, cieszyło nawet zagonionych pośpiechem, stałych gości<br>metra.<br> Nie porównuję Savignaca do