szczegółów. Zapach cygar i zgrzyt tramwaju, ruszającego z przystanku przed gmachem sądu, kiedy <page nr=63> udawał się do pracy. Kolor nieba nad wieżami warszawskich kościołów i skrzydła gołębie na jego tle. Rude plamy spłowiałej materii na plecach żydowskich chałatów. Deszcze warszawskie. Wiatry, przelatujące nad Warszawą w listopadowe wieczory, gdy zapalały się neonowe reklamy. Stuk końskich kopyt na moście Kierbedzia, siwą smugę rzeki. Dzwonki sań podczas śnieżnych zim, twarze kobiet, wychylone z ciepłych kołnierzy futrzanych. Suche dni lata, gdy na miękkich asfaltach odznaczały się końskie podkowy i wężyki opon automobilów. Twarze fryzjerów, policjantów, przestępców, subiektów, weteranów, adwokatów, dorożkarzy, szwaczek, wojskowych, artystów i dzieci. Twarze