i tą z rozradowanym tatą z uśmiechniętym synem w objęciach. Większość gazet eksponowała na czołówkach drugie zdjęcie, trafiając tym w odczucia większości mieszkańców USA: szlachetny cel uświęca drastyczne środki, prawa trzeba przestrzegać. Policyjną akcję władz poparło - jeśli wierzyć sondażom - 60 proc. społeczeństwa.<br>Sojusznicy rodziny w Miami i <orig>antycastrowskiego</> kubańskiego lobby - republikanie w Kongresie (choć nie wszyscy), konserwatywne media - daremnie przekonywali, że popełniono nadużycie, a może i zbrodnię. Przypominano, że najazd na dom Lazaro Gonzaleza nastąpił w środku negocjacji, które rokowały nadzieje na kompromis, tak jakby rząd z jakiegoś powodu się spieszył, nie bacząc na skutki, jakie wtargnięcie w nocy, wyciągnięcie dziecka