jesteśmy, hę? No, to pozwólmy. Pozwólmy tędy... Ejże, Bonhart? Co to jest, u czarta? Dlaczego ty ją prowadzisz na smyczy?<br>- Pilnuj swego zasmarkanego nosa, Esterhazy. Nie suń go, gdzie nie należy, bo jeszcze coś go przytrzasnąć gotowo!<br>Esterhazy, bawiąc się zawieszoną na szyi gwizdawką, patrzył na łowcę bez strachu ni respektu, choć patrzeć musiał mocno w górę. Bonhart podkręcił wąsa, odchrząknął.<br>- Ja - powiedział, ciszej nieco, lecz nadal złowrogo - nie wtrącam się do twoich spraw i interesów. Dziwi cię, że żądam wzajemności? <br> - Bonhart - miecznikowi nie drgnęła nawet powieka. - Gdy opuścisz mój dom i moje podwórze, gdy zamkniesz za sobą moją bramę, wtedy