długo tłumaczyć. Kiedy wreszcie do nich trafiło, bardzo się rozzłościli i część papierów podarli. W końcu zadowolili się zabraniem pierścionków i gotówki, pozwolili matce zabrać teczkę z resztą papierów.<br>Rzeczywiście w przyszłości nie było z nich żadnego pożytku, okazały się zupełnie bezwartościowe i już po wojnie matka je spaliła. Ale rewizja zabrała czas, całe dozwolone 15 min i nawet przekroczyła go. A potem wyrzucono ich natychmiast, w największym pośpiechu. W rezultacie nie zdążyła chwycić wiele więcej niż syn, właściwie tylko tą teczkę z papierami którą miała w ręku, do tego jedną powleczoną kołdrę i trochę zimnego mięsa i chleba, podobnie jak