Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
Ta piłka jest rzucona w moim kierunku, nikt inny nie czuje się upoważniony, by ją złapać, więc panuje milczenie, bo ja naumyślnie czekam, nic nie odpowiadam i niby z wielkim przejęciem usiłuję przewlec sznurowadło przez dziurkę. Gwiżdżę przy tym. Jest to umyślny efekt i nie oznacza bynajmniej, że zabrakło mi rezonu, ale po prostu nawlekam sznurowadło, co jest ważniejsze od głupich uwag Vilberta. Tymczasem pozwalam zgęszczać się atmosferze i wzniecać napięcie, aby tym efektowniej wystąpić. Vilbert oczywiście wie o tym doskonale, ale zerkając na jego twarz widzę w niej pewien niepokój pomieszany z uznaniem dla mojego chwytu. Kręci się na krzesełku
Ta piłka jest rzucona w moim kierunku, nikt inny nie czuje się upoważniony, by <page nr=89> ją złapać, więc panuje milczenie, bo ja naumyślnie czekam, nic nie odpowiadam i niby z wielkim przejęciem usiłuję przewlec sznurowadło przez dziurkę. Gwiżdżę przy tym. Jest to umyślny efekt i nie oznacza bynajmniej, że zabrakło mi rezonu, ale po prostu nawlekam sznurowadło, co jest ważniejsze od głupich uwag Vilberta. Tymczasem pozwalam zgęszczać się atmosferze i wzniecać napięcie, aby tym efektowniej wystąpić. Vilbert oczywiście wie o tym doskonale, ale zerkając na jego twarz widzę w niej pewien niepokój pomieszany z uznaniem dla mojego chwytu. Kręci się na krzesełku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego