Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
a wiedział z doświadczenia, że jeśli raz ruszy z miejsca, to potem nie zazna już spokoju. Wszedłszy do kawiarni przez toaletę, przystanął na chwilę, by się rozejrzeć. Uderzył go ciepły, lepki zaduch i szum zupełnie inny niż szum restauracyjny. Ciasno - jak okiem sięgnąć, od pierwszej sali do ostatniej, zwanej "Sybirem", roiło się od gości i czarnych kelnerów kołyszących tackami w powietrzu. Romek znał ich kilku z nazwiska .
Pod oknem sprzątał naczynie malutki Kantara z wyłupiastymi oczyma, nieco dalej, z rękami obładowanymi naczyniem, przeciskał się Miecio Sierpowski i krzyczał: "Przepraszam! Przepraszam!" - przy kasie stał Maks, a przy nim dwóch pikolów kawiarnianych.
Idąc
a wiedział z doświadczenia, że jeśli raz ruszy z miejsca, to potem nie zazna już spokoju. Wszedłszy do kawiarni przez toaletę, przystanął na chwilę, by się rozejrzeć. Uderzył go ciepły, lepki zaduch i szum zupełnie inny niż szum restauracyjny. Ciasno - jak okiem sięgnąć, od pierwszej sali do ostatniej, zwanej "Sybirem", roiło się od gości i czarnych kelnerów kołyszących tackami w powietrzu. Romek znał ich kilku z nazwiska &lt;page nr=81&gt;.<br> Pod oknem sprzątał naczynie malutki Kantara z wyłupiastymi oczyma, nieco dalej, z rękami obładowanymi naczyniem, przeciskał się Miecio Sierpowski i krzyczał: "Przepraszam! Przepraszam!" - przy kasie stał Maks, a przy nim dwóch pikolów kawiarnianych.<br>Idąc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego