pod kolor czerwonawej ziemi, zmatowiał, otulił w roślinność, jak gdyby się tu przyczaił ze strachu przed wywózką.<br>Siedzę w "<name type="place">No Name</>", patrzę na rower i przypomina mi się nowelka Tyrmanda. Rzecz dzieje się w Szwecji. Bohaterem jest polski hochsztapler, zafascynowany niezrozumiałym dla niego widokiem: na ulicy w Sztokholmie stoi zapomniany rower i nikt go nie kradnie. Pewnego dnia rower znika. Nasz hochsztapler już się cieszy, że ludzie, nawet w Szwecji, są ludźmi. Ale nazajutrz rower znów stoi. Nie było go pół dnia, bo jakiś życzliwy przechodzień zlitował się, wziął rower do domu, wyczyścił go i zabezpieczył przed rdzą. Na pytanie, czemu