brzuch i to ciepłe futerko, tam niżej, które przylgnęło do mnie, skoro tylko Sonia poznała, że zdolny jestem odpowiedzieć jej tą gotowością, i oparta o pień drzewa uniosła ugiętą w kolanie lewą nogę, jak wtedy Miriam, ale nie odtrąciła mnie, i znów połączył nas ten sam rytm (tak jak podczas rowerowej wycieczki), ale tym razem udawało mi się już nadążać za nią, i nieustannie całowaliśmy się, z uchylonymi ustami, nie jak dzieci, i starczało nam oddechu, by długo się od siebie nie odrywać, i Sonia objęła mnie mocno, tak mocno, że nasze ciała jakby się ze sobą zlepiły, i to Sonia