Jeno garb dźwigał i dźwigał.<br><br>Tym garbem żebrał i tańczył,<br>Tym garbem dumał i roił,<br>Do snu na plecach go niańczył,<br>Krwią własną karmił i poił.<br><br>A teraz śmierć sobie <orig>skarbi</>,<br>W jej mrok wydłużył już szyję,<br>Jeno garb jeszcze się garbi,<br>Pokątnie żyje i tyje.<br><br>Przeżył swojego wielbłąda<br>O równą swej tuszy chwilę,<br>Nieboszczyk ciemność ogląda,<br>A on - te w słońcu motyle.<br><br>I do zmarłego dźwigacza<br>Powiada, grożąc swą kłodą:<br>"Co ten twój upór oznacza,<br>Żeś w poprzek legł mi przegrodą?<br><br>Czyś w mgle potracił kolana?<br>Czyś snem <orig>pomiażdżył</> swe nogi?<br>Po coś mię brał na barana,<br>By zgubić drogę