Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
Powiem jak na spowiedzi - ździebko zapilim.
- A wczoraj co pan robił, też wódka? Klinem leczyliśmy kaca?
- Tak ino trochę, aby łapki się nie trzęsły. Byłem też u zakładowego.
- I co, nie dał?
- Ano nie dał, zgaga.
- I ja też nie dam, nie lubię pijaków!
- Pan mnie obraża - zerwał się na równe nogi. Wysoki chłop, pewnie o głowę wyższy od Adama. - Ja, panie, tego, nie dam się obrażać! - ze spokojniutkiego baranka wychodził niezły wilk.
Adam na wszelki wypadek wstał zza biurka. Może niepotrzebnie powiedział o tym pijaku, ale nie sposób teraz gościa przepraszać. I za co, że w końcu usłyszał jedno słowo
Powiem jak na spowiedzi - ździebko &lt;orig&gt;zapilim&lt;/&gt;. <br>- A wczoraj co pan robił, też wódka? Klinem leczyliśmy kaca?<br>- Tak ino trochę, aby łapki się nie trzęsły. Byłem też u zakładowego. <br>- I co, nie dał? <br>- Ano nie dał, zgaga. <br>- I ja też nie dam, nie lubię pijaków! <br>- Pan mnie obraża - zerwał się na równe nogi. Wysoki chłop, pewnie o głowę wyższy od Adama. - Ja, panie, tego, nie dam się obrażać! - ze spokojniutkiego baranka wychodził niezły wilk. <br>Adam na wszelki wypadek wstał zza biurka. Może niepotrzebnie powiedział o tym pijaku, ale nie sposób teraz gościa przepraszać. I za co, że w końcu usłyszał jedno słowo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego