podkasuje wujence spódnicę, sadza ją sobie na kolana i<br>huśtają się. Wujenka raz po raz unosi się z wujka kolan i opada, unosi<br>się i opada, wzdychając, o, Boże, o, Stefuś. I coraz szybciej, o, Boże,<br>o, Stefuś. Wujek coraz mocniej obejmuje wujenkę za piersi, aż z wujenki<br>włosów piana rozbryzguje się po całej izbie. Nagle wujenka wydaje cichy<br>jęk i zwiesza się wujkowi w rękach, a wujek przywiera głową do jej<br>pleców. I tak siedzą chwilę, zastygli. Może tym razem da Bóg, Stefuś.<br>Ano, może da.<br> Zapach rosołu napełnia już izbę, kiedy ostatni po sumie wracają<br>dziadek z wujkiem Władkiem. O