Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Spostrzegłszy, że się gubię, zawsze przerywał i zaczynaliśmy nową
piękną pieśń, natomiast każda osoba duchowna pragnęłaby mnie uczyć
następnych zwrotek.
Pewnego dnia, kiedy ustawiłem już wszystkie krzesła w jadalni i
odśpiewaliśmy wszystkie pieśni na ten dzień, Jarząbek wyznał mi, co
go trapi.

Przysiadł koło mnie i westchnął głęboko, gdy ja rozcierałem
bolący nadgarstek swojej zmęczonej ręki.
Ponad sto dwadzieścia krzeseł to niemało, nigdy nie mogłem się
ich doliczyć.
Jarząbek miał narzeczoną i wkrótce, lada dzień, wychodził na
kilkudniową przepustkę.
Dziewczyna na niego czekała i musiał jechać do niej, na Śląsk.
Zresztą nie miał nikogo, do kogo chciałby pojechać tak bardzo, jak
Spostrzegłszy, że się gubię, zawsze przerywał i zaczynaliśmy nową<br>piękną pieśń, natomiast każda osoba duchowna pragnęłaby mnie uczyć<br>następnych zwrotek.<br> Pewnego dnia, kiedy ustawiłem już wszystkie krzesła w jadalni i<br>odśpiewaliśmy wszystkie pieśni na ten dzień, Jarząbek wyznał mi, co<br>go trapi.<br> &lt;page nr=202&gt;<br> Przysiadł koło mnie i westchnął głęboko, gdy ja rozcierałem<br>bolący nadgarstek swojej zmęczonej ręki.<br> Ponad sto dwadzieścia krzeseł to niemało, nigdy nie mogłem się<br>ich doliczyć.<br> Jarząbek miał narzeczoną i wkrótce, lada dzień, wychodził na<br>kilkudniową przepustkę.<br> Dziewczyna na niego czekała i musiał jechać do niej, na Śląsk.<br> Zresztą nie miał nikogo, do kogo chciałby pojechać tak bardzo, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego