wtedy dużo i na każdą okazję produkował panegiryczne wiersze do prywatnego użytku, ofiarowując je potem ze stosownymi dedykacjami osobom, które były bohaterami jego utworów. Był ustawicznie zalatany, zawsze się śpieszył i lubił przenosić wszelkie nowinki. Uroczy, gadatliwy pan ze źle dopasowaną sztuczną szczęką, która latała mu w ustach, gdy się rozgadał. Pani Maryna - o, to była indywidualność! Jej kąśliwe, ironiczne uwagi wywoływały u jednych wesołość, u drugich strach, że jeśli staną się kiedyś obiektem jej kpin, będą na długie lata ośmieszeni.<br>Ale właściwie złośliwości te nie czyniły nikomu krzywdy, były po prostu wyrazem wnikliwej inteligencji, która pomagała jej walczyć z utartymi