Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
wywodzie zamyśli! się. - Może byśmy jutro poszli, co? Ale zaraz się zreflektowal.
- Nie! Nie! Z samego rana comitiva hiszpańska. Potem grupa zakonnic, też hiszpańska. A o czwartej jakaś kolorowa comitiva, zdaje się afrykańska. Pojuuze też mam dzień katorżny.
- Co się odwlecze, to nie uciecze - powiedziałem. - Miejmy nadzieję.
Kiedy się tak rozgadał o swoim Rzymie, rozpią1 sweter. Teraz zapiął gó z powrotem.
-Najgorsze te comitivy - powiedział. - Zbieranina od sasa do lasa. Tu kupiec, a obok fryzjer, a koło niego nauczy cielka ludowa, jednym słowem mozaika. Różny poziom,
różne zainteresowania. Ciężko wtedy oprowadzać. Kołacja skończyła się. Krzesło oparte o stół nadal pozostawało nie
wywodzie zamyśli! się. - Może byśmy jutro poszli, co? Ale zaraz się zreflektowal.<br>- Nie! Nie! Z samego rana comitiva hiszpańska. Potem grupa zakonnic, też hiszpańska. A o czwartej jakaś kolorowa &lt;page nr=17&gt; comitiva, zdaje się afrykańska. Pojuuze też mam dzień katorżny.<br>- Co się odwlecze, to nie uciecze - powiedziałem. - Miejmy nadzieję.<br>Kiedy się tak rozgadał o swoim Rzymie, rozpią1 sweter. Teraz zapiął gó z powrotem.<br>-Najgorsze te comitivy - powiedział. - Zbieranina od sasa do lasa. Tu kupiec, a obok fryzjer, a koło niego nauczy cielka ludowa, jednym słowem mozaika. Różny poziom,<br>różne zainteresowania. Ciężko wtedy oprowadzać. Kołacja skończyła się. Krzesło oparte o stół nadal pozostawało nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego