wytrwali stojąc przyciśnięci plecami, brzuchami i biodrami ludzi podobnie jak oni pragnących żyć.<br>Matka wyszła, aby przynieść jedzenie. Złudna była nadzieja na to, że cokolwiek przyniesie. Jakoż i nie powróciła, a zawinił temu Markus. Leżał na łóżku pożółkły i wysuszony, twarz zakrywały mu włosy rude i zlepione w strąki. Szaulis rozgarnął te włosy lufą pistoletu, aby zobaczyć twarz. Dowodzący patrolem SS-man wrzasnął coś i kazał wychodzić z mieszkania, przy czym w stronę Markusa machnął dłonią, dając do zrozumienia, że szkoda kuli. A kiedy tamci zaledwie przekroczyli próg, Markus krzyknął: - Ciotko, wychodź, oni już poszli.<br>Szaulis zawrócił i nie mierząc, spod