popównami jeździć - do izby harcerskiej chodziła. <br>Tracił wątek, mrugał, jednak nie rezygnował z oporu. <br>- Dobrze, dobrze, uparłaś się, przyjechaliśmy i w Warszawie osiedli... Doskonale. Ale przecież to ty sama po kilku latach zmusiłaś mnie znowu dyrektorstwo przyjąć na prowincji. Ja, dalibóg, nie czułem się na siłach... <br>- O, o, właśnie, właśnie - rozgorzała. - Nie czułeś się na siłach..." Ależ wiem doskonale, że czułeś się. Gdyby nie ja, nigdy nawet nie wąchałbyś dyrektorstwa! "W Warszawie..." Pewnie, że lepiej w Warszawie na belferce niż nad Wołgą popadii! Trzeba jednak rozumieć, że co dyrektor, to nie belfer zwyczajny i że każdy człowiek obowiązany jest dążyć! Dążyć