że "prawda nie ma określonych granic", że "wszystko płynie". Wino, gdy płynie, gdy jest go tak dużo, by pamięć mogło zmącić, oczyszcza jednak przedpole myśli, na którym zwykle harcują "jeźdźcy Apokalipsy" ("i zebrali grona winnicy ziemi, i wrzucili ją w prasę gniewu Bożego, i wyszła krew z prasy"). Otwiera i rozjaśnia to pole, niczym strumień srebrny przecinkę leśną, zostawiając jednak tajemnicze ścieżki w mroku jako drogi do bogów nieznanych. Ale nie musimy iść za nimi. Mamy własne drogi do swoich świętych domów, w których, choć "w ciemnym pokoju na stole stoi kieliszek czerwonego wina" (Tadeusz Różewicz).<br> Bezkresna jest przestrzeń tej opowieści