tą straszną chorobą...<br>Dzieci słuchały w napięciu w coraz ciemniejszym wieczorze, w którym widać było czarne sylwetki wchodzące i wychodzące z mieszkania Starej Pani Człowieku, leżącej jeszcze w domu na śmiertelnym prześcieradle i na atłasowej biało-srebrnej trumiennej poduszce, na rozłożonych dużych gazetach, dopóki nie przyjadą z trumną, na gazetach rozłożonych po prostu na dwóch zestawionych stołach, leżącej w zapachu kwiatów jeszcze intensywniejszym pod wieczór, to bardzo dobrze, że tak ostro pachną, powiedziała Blokowa, której znudziło się już odmawianie zdrowasiek i szeptała na boku z matką Marycha, która wcale nie miała na to ochoty, zmęczona całym dniem biegania, i wolała palcami