koło - stawiam dziś kolację dla wszystkich, na dobry fart. Tylko pan Molenda je za swoje. Musi mi jeszcze sporo szmalu odpracować.<br>Molenda poczerwieniał, otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć.<br><page nr=33><br>- Nie martw się, Wojtuś - rzucił ten drugi młodziak, Pawiński - przy Krupówkach, tak ze dwa kilometry stąd, jest buda z kiełbaskami z rożna.<br>Molenda wstał gwałtownie, przewracając krzesło, i wybiegł z sali. W drzwiach omal nie przewrócił wchodzących właśnie Kosińskich. Dymek pomachał ręką. Jacek przepuszczając przed siebie Alicję i rozdając na wszystkie strony uprzejme ukłony, przecisnął się do jego stolika.<br>- Co się temu stało? - zapytał Kosiński, wskazując głową na drzwi - mało nóg nie