przy brzegu Jaskuli drobną jak kamyk sylwetkę Polka, który podszedł do stromej ściany i przypatrywał się jej pilnie, szukając dogodnego przejścia.<br>- Zobaczycie, że stchórzy - rzekła pogardliwie Pacia. Polek wolno cofał się tyłem, aż wszedł w wodę między długie wodorosty na kształt baśniowych zielonych bród.<br>- Nie mówiłam? W tym momencie, wziąwszy rozpęd, Polek rzucił się ku glinianej ścianie. Przebiegł kilkanaście metrów łagodniejszego spadku i straciwszy szybkość, przypadł do stoku, chwytając się kurczowo jakiegoś niewidocznego z góry występu. Trwał tak chwilę przyklejony do ściany, nim się odważył poszukać wolną ręką następnego uchwytu. Powoli, centymetr za centymetrem wspinał się, całym ciałem wciskając się w